mało czasu ostatnio, oj mało... dużo się dzieje.. pryzdałoby się trochę odpoczynku , ale to może we wrześniu... a tymczasem mini seria bransoletek "tramwajowych" - wykorzystuje każdą wolną chwile na dłubanie a podróż do pracy trochę mi zajmuje więc powstały takie oto cztery ;) swoją drogą jak spotkacie kogoś we wrocławiu robiącego bransoletki na szydełku w tramwaju to pewnie będę ja ;p
Bym zapomniałą dodać- bransoletki dzielnie nawlekane przez mojego PrawieMęża ;) :*
Haha :D Ja nie cierpię wrocławskiej komunikacji miejskiej, może to by był dobry sposób na przeżycie podróży w mniej traumatyczny sposób...
OdpowiedzUsuńBransoletki są cudne, a robić je można gdzie się chce. Brawa dla prawie męża za chęci w nawlekaniu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUrocze, i do tego jak dobrze wykorzystany czas. Ja też zawsze mam przy sobie jakąś robótkę. Może wreszcie niedługo wybiorę się do Wrocławia, co by zwiedzić to piękne miasto, to będę się rozglądać :-)
OdpowiedzUsuńpodziwiam, że w taki trudnych warunkach udaje Ci sie stworzyć tak precyzyjne rzeczy:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy konkurs Ulubiona bransoletka
www.mojakoralikowapasja.blogspot.com
Proste, ale i tak przecudne:)
OdpowiedzUsuńSą śliczne :)
OdpowiedzUsuń